18 października 2015

Jak przebiega dieta bez nabiału? Jakie są jej efekty?


Czytanie jednego artykułu po drugim nigdy nie będzie równoważne z własnymi doświadczeniami!

(Tych którzy nie są w temacie zapraszam tutaj).

Długo zbierałam myśli, informacje, obserwowałam swój organizm. Myślę, że jestem gotowa, aby wreszcie powiedzieć, że tak owszem, byłam na diecie bez nabiału ponad dwa tygodnie i uważam, że poradziłam sobie bezbłędnie. Oto moja druga część relacji z tego przedsięwzięcia.

Na diecie byłam ponad 2 tygodnie. Cały mój ''test'' zwieńczyłam szklanką czystego krowiego mleka. Jako że, sporo interesowałam się tematem nabiału i jego wpływu na nasz organizm, łyknęłam naprawdę jeszcze więcej niż sporo artykułów poświęconych temu wątkowi. W jednym z nich pojawiła się dość intrygująca propozycja. Autorka sugerowała, że po zakończeniu próby tej diety, dobrym sposobem na upewnienie się co do postawionego werdyktu jest właśnie szklanka mleka krowiego.

ZATEM ODBYŁ SIĘ TEST...

Stanęłam oko w oko z białym napojem. Zadbałam o to, aby moje samopoczucie przed wykonaniem eksperymentu było bez zarzutów, aby mieć jak najbardziej czysty obraz testu. Wychyliłam szklankę i czekałam... Czekałam 10, 15, 40 minut... ponad 2 godziny. Nie dopatrzyłam się żadnych, ale to żadnych niepożądanych objawów. U autorki testu podobno w przeciągu kilkudziesięciu minut pojawił się dyskomfort w żołądku, a następnie wzdęcia. Ja czułam się tam samo dobrze, jak na początku. Wnioski jakie mogłam z tego wyciągnąć były dwojakie:

  •  albo mój organizm faktycznie nie ma najmniejszego problemu z nabiałem, zatem również z laktozą,
  • albo kobieta pisząca artykuł trochę przerysowała swoje odczucia i test nie jest podstawą do żadnych wniosków

Ja jednak poczułam ulgę. Ulgę z tego powodu, że mój organizm choć był pozbawiony krowich białek ze swojego krwioobiegu, bez najmniejszych problemów na nowo je przyjął. Była to dla mnie dobra wiadomość!

ALE...  NO WŁAŚNIE...  ZAWSZE JEST JAKIEŚ ALE

Podczas diety bez nabiału zarejestrowałam jednak inne naprawdę pozytywne aspekty, które na długo pozostawały w moich rozważaniach. Wraz z wyłączeniem produktów mlecznych i jaj z diety zaobserwowałam:

  •  poprawę kondycji skóry - > jest to dla mnie szczególnie ważny czynnik w związku z tym, że dawniej borykałam się AZS. Teraz objawy zniknęły i oby ten efekt nigdy się nie zatarł. Jako że, z pewnością należę do alergików, mogę stwierdzić, że również stan ogólny mojej cery kierował się ku korzystniejszemu. Nie pojawiały się żadne wypryski czy zmiany trądzikowe!

  • uczucie lekkości w układzie trawiennym -> znacie to uczucie, kiedy nie macie na nic siły, bo żołądek jest ''za ciężki''? Według mnie ma to związek z niewłaściwym łączeniem niezbędnych elementów w naszej diecie. Dobrym przykładem będą węglowodany i białko... Trawienie każdego z osobna wymaga innego odczynu w żołądku. Zatem w połączeniu mogą powodować uczucie ciężkości.

  •  przestały pojawiać się wzdęcia


NO I CO DALEJ?

Po teście ze szklanką mleka trochę ośmieliłam się wobec nabiału... Nie będę ukrywać, że mimo wszystko zdecydowanie się na takie rozwiązanie pochłania trochę czasu oraz wymaga samozaparcia, jak już wcześniej wspominałam. Pomimo wielu korzyści, wciąż kryła się we mnie osoba, która potajemnie gloryfikuje nabiał i choć podczas diety siedziała cicho nie dochodząc do głosu, po próbie ze szklanką mleka nadgorliwie o sobie przypominała.


ZATEM NABIAŁ NA NOWO ZAGOŚCIŁ W MOJEJ DIECIE

Następne dwa tygodnie upłynęły mi pod znakiem ''nabiał, ale w rozsądnych ilościach''. I TO BYŁ STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ! Wcześniej przyznaję szczerze, że zdecydowanie nadużywałam serów jako składników potraw, teraz moje dania są bardziej wyważone. Moi głównym celem stało się zachowanie idealnego stanu skóry bez AZS. Wprowadziłam drobne modyfikacje w moim żywieniu:

  •  kiedy mam tylko taką możliwość stawiam na mleko sojowe, lecz nie jest ono dla mnie substytutem mleka krowiego, a odmianą, z której korzystam, gdy tylko mogę.

  •  sernik niestety nie będzie moim ulubionym ciastem, za to ciasto z dodatkiem sera, jak najbardziej ;).

  •  owsianka na noc zalana wodą, a rano podgotowana z niewielką ilością mleka.

  •  ograniczam produkty, które mają duży ładunek alergenów (np. kakao).


PYTASZ CO Z TEGO WYNIKŁO?

  •  Nie ma śladów po AZS! Choć pryszcze raz na jakiś czas się pojawiąją ;).
  • Nie pamiętam kiedy ostatnio zaobserwowałam u siebie wzdęty brzuch lub podbrzusze.
  •  Ograniczyłam uczucie ciężkości żołądka do nielicznych wyjątkowych przypadków.

ZATEM CO RADZĘ?

Radzę Wam obserwować swój organizm. Wsłuchać się w siebie i swoje potrzeby. Poznać własne preferencje, bo eksperymentalna dieta bez nabiału właśnie to ma na celu. W pierwszej części artykułu wspomniałam, że ludzi, których wykluczyli nabiał postrzegam w trzech kategoriach: tych z wyboru, tych z konieczności oraz grupę eksperymentalną. Obawiałam się, że znajdę się w drugim sorcie... jednak po rozważeniu, myślę, że należę do pierwszych świadomych szczęśliwców. Robię to dla siebie, a nie przestane dlatego, że widzę niepodważalne efekty ;).



Ostatecznie podejmij decyzje w zgodzie z samym sobą, bowiem żaden przymus nie zmotywuje Cie tak bardzo, jak chęć ;).

Oczywiście nie zostawiam Was z pustymi rękami, tutaj znajdziesz skarbiec moich przepisów idealnych podczas diety wykluczającej nabiał!

3 komentarze:

  1. 2tygodnie to krótko. Ja 8 miesiecy żyłam bez nabiału, i wszystkiego co pochodzi od krowy powrót dał efekt dużych nudności i waga podskoczyla o 1kg w krótkim czasie. Brakuje mi tej diety ale jest ona dość droga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety z przyczyn osobistych nie mogłam jej kontynuować :(. Jeśli faktycznie takie efekty pani zauważyła to może i ja powinnam spróbować dłużej ;). Znam ludzi z takimi objawami przypadłościami co pani.

      Usuń
  2. Znam ludzi z takimi przypadłościami jak te wymienione przez panią* ;)

    OdpowiedzUsuń